środa, 9 kwietnia 2008

Les Ch'tis we Francji - mania, szaleństwo, amok

Lubię liczby.

Zwłaszcza spektakularne.

Film "Bienvenue chez les Ch'tis" we francuskich kinach obejrzało już ponad 17 milionów widzów. Przez to film pobił już rekord wszechczasów z 1967 roku na najpopularniejszy film francuski, należący do "Wielkiej włóczęgi". Jest też na dobrej drodze by pobić francuski rekord na najbardziej kasowy film ever, czyli "Tytanik". W 1998 roku obejrzało go ponad 20 milionów Francuzów.

Sukces "Ch'tisów" jest tym większy, że nikt się go właściwie nie spodziewał. Zrealizowany za dość skromną sumę 11 milionów euro, bez wielkich nazwisk, bez wielkiej reklamy. Jest to komedia o kierowniku poczty, który zostaje przeniesiony na północ Francji, pod Dunkierkę, do regionu o niezbyt dobrej sławie, łagodnie mówiąc. Nie dość że mieszkańcy - Ch'tisi - mówią specyficznym, trudno zrozumiałym dla reszty Francuzów dialektem, to jeszcze uchodzą za prostaków, alkoholików, bezrobotnych i ogólnie mówiąc - zapóźnionych cywilizacyjnie. Nietrudno się domyślić, że kierownik poczty zrewiduje swoje uprzedzenia i stereotypowe wyobrażenie mieszkańców Północy i opuści to miejsce ze łzami w oczach, podobnie jak wtedy, gdy tu przyjechał.

Różne francuskie serwisy z lubością przedstawiają statystyki pokazujące lawinowy wzrost widowni. Zaczęło się od ponad pół miliona w pierwszym tygodniu wyświetlania filmu tylko w regionie Nord-Pas-de Calais. Po znakomitym przyjęciu w następnym tygodniu do kin wybrały się ponad 4 miliony Francuzów, kiedy film został wypuszczony w całym kraju. I tak, przez cały marzec, co tydzień kolejne miliony waliły do kin drzwiami i oknami. Jak się można było spodziewać, Hollywood natychmiast zwietrzyło dobry interes i już kupiło prawa do remake'u. Amerykański film będzie osadzony w amerykańskich realiach - prawdopodobnie zostaną obśmiane stereotypy o mieszkańcach Midwestu. Ch'tisowie znaleźli też dystrybutorów w krajach europejskich, głównie frankofońskich, oraz w Kanadzie.

Nieoczekiwany sukces filmu trochę "wymknął się spod kontroli" twórcom. W gorączce produkowali dodatkowe kopie do kin. Francja oszalała. Ogromne znaczenie miała fama "dobrego filmu". Według danych producenta, niemal wszyscy widzowie ankietowani po wyjściu z kina mieli pozytywne reakcje dotyczące filmu. 97% widzów podobał się film, a 67% było "oczarowanych". Film jest uznany za blockbuster albo "piorun z nieba", gdy ten wskaźnik wynosi 65%. Miejscowość Buerges, gdzie kręcono Ch'tisów, przewiduje w tym roku boom turystyczny. Nieoczekiwanie wzrosła sprzedaż sera Maroilles, występującego w filmie, o 20-30%. Inne sery z północy również zanotowały wzrost sprzedaży. Podobnie lokalne piwo Ch'ti. O popularności kubków, koszulek, podkładek pod kufel i innych gadżetów z emblematami filmu nie ma co wspominać. Sarkozy zażyczył sobie prywatnej projekcji w Pałacu Elizejskim. Taki zaszczyt kopnął do tej pory tylko dwa filmy - rekordową "Wielką włóczęgę" i "Amelię" z 2001 roku. W radiu i telewizji trwają dni i tygodnie "speciale Ch'tis". W przyszłym roku do Słownika Języka Francuskiego trafi nowe słowo - "biloute" (raczej słowo - wytrych, o wielu znaczeniach). Pochodzi z dialektu północnego, ale rozprzestrzeniło się w całej Francji.

Popularność "Ch'tisów" przypomina wirusowy sukces naszej-klasy, Chucka Norrisa, Papaya Song czy Jożina z Bażin. W tym wypadku jednak to zjawisko w znacznej mierze pozainternetowe. Polecam oficjalną stronę filmu: http://www.chtinn.com/


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...