piątek, 20 lutego 2009

It happened one night

Dziś mija 75 lat od premiery "Ich nocy" - najśmieszniejszej komedii jaką oglądałam.



Film poza tym ,że zgarnął Oscary w pięciu najważniejszych kategoriach, zasłynął też tym, że zaszkodził producentom podkoszulków. W jednej ze scen Clark Gable zdejmuje koszulę i pokazuje nagi tors. Zadziałało na masową wyobraźnię kobiet i mężczyzn :)

Popiełuszko. Wolność jest w nas

Polska specjalność to kręcenie filmów na kolanach i oglądanych na kolanach. I oto kolejna specialité de la maison, czyli Popiełuszko.

Reżyser bez żenady zresztą się do tego przyznaje. „Głównym celem tego filmu jest danie świadectwa o Księdzu Jerzym”. Film „Popiełuszko” zrobiłem dlatego, że uważam, iż Ksiądz Jerzy powinien mieć o sobie film zrobiony z rozmachem, opisujący również ówczesny kontekst historyczny”.

Rzeczywiście trudno mówić o księdzu Popiełuszce bez kontekstu historycznego. Nawet tego trochę jest – Solidarność, stan wojenny, wszechobecna SB.

Rafał Wieczyński: „Najłatwiejszym rozwiązaniem byłoby patrzenie z dzisiejszej perspektywy, czyli np. opowiedzenie historii dziennikarza, który chce się czegoś dowiedzieć, dojść do jakichś informacji na temat Księdza. Ten sposób przedstawienia jednak za bardzo dystansowałby do osoby bohatera”. Czy tak rzeczywiście byłoby najłatwiej? Chyba wręcz przeciwnie. Twórcy poszli najprostszą drogą, robiąc film niemal hagiograficzny, prostą rekonstrukcję zdarzeń, opowiedzianą z niewiadomo czyjej perspektywy. Trochę księdza, trochę osób, które go znały, trochę prymasa Glempa itd. Żadnej niuanserii, czy broń Boże wygibasów myślowych. Trochę ciekawiej robi się na koniec, gdy atmosfera gęstnieje, wokół księdza zaciska się już sieć esbecji, pojawiają się ciekawsze dialogi, postacie nabierają życia.

Jest w filmie trochę zdjęć archiwalnych, dążono nawet do efektu przenikania zdjęć dokumentalnych z archiwalnymi. I tu postarano się o dokładność. Twórcy Wykorzystali nawet łącza satelitarne by ustalić, gdzie stały kamery, które w stanie wojennym rejestrowały manifestacje i starcia z milicją. Gdybyż z taką starannością dopracowano scenariusz…

Bo scenariusz to najsłabsza strona filmu. Papierowi bohaterowie, z nielicznymi wyjątkami drętwe dialogi, podział na dobrych i złych. Nie pożałowano za to pieniędzy na statystów. Tłumy przed kościołem to faktycznie tłumy, bitwy z ZOMO też nie wyglądają dziadowsko. Przy okazji premiery „Konia trojańskiego” Juliusz Machulski żalił się jak trudno było zrekonstruować – po zaledwie 20 latach – PRL w obrazach. Wybrnął z tego nie najgorzej, ale scenografom i kostiumologom z Popiełuszki udało się to nawet lepiej. Są nieremotonowane kawalerki zza Żelaznej Bramy, brzydkie klatki schodowe, tandetne domki letniskowe z dykty, ogromne ilości maluchów, syrenek i nysek. Dużym atutem są sceny kręcone na Jasnej Górze czy w kościele Stanisława Kostki na Żoliborzu.

Jest parę błędów obsadowych. Największy bodaj to prymas Glemp w roli prymasa Glempa, który wypowiada się niemal jak jakaś wyrocznia. Nieprzekonująco wypadli Maja Komorowska jako Maja Komorowska i Kazimierz Kaczor jako Kazimierz Kaczor. Czytają z ambony lub stoją pod ścianą na mszy jako memento, że byli nieugięci aktorzy, którzy spoglądali na komunizm z góry. Lech Wałęsa za to wiedział co robi i nie zagrał siebie. Ale dostał za swoje. Jego dublerem był gruby facet o monstrualnych pekaesach, wyglądający na sześćdziesiąt lat. Wałęsa był w ‘82 młody i szczupły!

Popiełuszko był od początku pomyślany jako film – pigułka. Można z niego poznać dokładnie dzieje życia księdza. Ale nie dowiecie się, dlaczego nagle wyrósł na kapelana Solidarności, jak to się stało, że chłopak z podlaskiej wsi trafiał na nie byle jakie parafie warszawskie, aż w końcu wylądował na Żoliborzu. Czy gdyby miał parafię na Grochowie, też gromadziłby takie tłumy na mszach? Czy w ogóle gdzie indziej powstałaby idea mszy za ojczyznę?

Niezbyt pochlebnie jest pokazany Kościół, i to chyba był efekt niezamierzony. Ksiądz Popiełuszko był samotny. Dostojnicy kościelni go opieprzali, że za bardzo się wychyla. Proszę bardzo, niech zorganizuje pielgrzymkę, ale te manifestacje i pochody, tylko mamy kłopoty przez niego z Ministerstwem Wyznań. To w latach 80. Kościół zyskał późniejszą pozycję, głównie dzięki autorytetowi Karola Wojtyły i takim niepokornym jak Popiełuszko. Dzięki nim ksiądz mógł bezkarnie wydrzeć się na „komucha” że ten nie umie się zwracać do duchowieństwa. Bo Polak – katolik. Bo od tysiąca lat. W filmie widać też różnicę między „dołem” i „górą” Kościoła. W pokoju księdza na Żoliborzu – swojsko i niedogmatycznie. W episkopacie – połajanki, zakazy, ojcowskie (by nie powiedzieć paternalistyczne) rozmowy z Glempem.

Miał być zwykły sympatyczny chłopak w kożuchu. No i jest, tyle że papierowy i nie zmienią tego czytane z offu prywatne modlitwy księdza (dosyć denerwujący zabieg). Końcówka filmu nie podkręcona, scena zabójstwa bardzo naturalistyczna. A ja i tak zastanawiam się, kim dziś byłby Popiełuszko w Kościele, gdyby go nie zabili.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...