wtorek, 12 lutego 2008

Z tęsknoty do kiczu

Marzę, by znów obejrzeć bezwstydnie rozrywkowe kino polskiej produkcji, za którym stoi dobry warsztat i aktorstwo - jak to drzewiej bywało.

Mam na myśli oczywiście komedię muzyczną - bo czyż jest gatunek bardziej rozrywkowy i bardziej bezwstydny w swej kiczowatości? Ach, remake przedwojennej "Zapomnianej melodii"... próżne nadzieje. Jeśli dziś polski producent chce zagnać widownię do kin, to obowiązkowo musi za tym stać drewniane aktorstwo i brak jakiegokolwiek scenariusza.

I muszę wypatrywać po niszowych kanałach, po okazyjnie spotkanych telewizorach, Elżbiety Czyżewskiej czy Bogdana Łazuki. Filmów takich jak "Żona dla Australijczyka" czy "Małżeństwo z rozsądku". Czy mój ukochany "Miliona za Laurę", kondensacja kiczu. Gdzie piosenki pisała Agnieszka Osiecka, Marek Sart lub zawodowi piosenkarze. Gdzie pomieszanie z poplątaniem fabuły budziło śmiech, a nie politowanie, gdzie aktorzy bawili się swoimi rolami bez wrażenia odwalania przez nich chałtury a przy tym efektem końcowym w filmie był zawsze lekki dystans do wykreowanej rzeczywistości, który udzielał się widzowi (przynajmniej mnie).

Talenty promocyjne PRL-owskiego filmu były zaiste imponujące. Reklamowano zespół Mazowsze ("Żona dla Australijczyka"), Irenę Santor ("Przygoda z piosenką"), całą serię zespołów muzycznych łącznie z młodą Anną Jantar i Wagantami, tworzono wreszcie urocze widokówki dość problematycznych jeszcze wtedy regionów. Bieszczady, nasz Dziki Zachód, w "Milionie za Laurę" były miejscem, gdzie czas płynie spokojnie, kwitnie kultura ludowa, a ludzie tam żyjący są sympatyczni, choć może lekko głupkowaci. Mazury - żadnego widma pruskości! Tylko jeziora i kurorty, i odpoczynek dla warszawiaków ("Kochajmy syrenki").

Ludzie, którzy zabierali się za robotę, znali się na swoim rzemiośle. Autorem scenariusza do "Hallo Szpicbródka" był Ludwik Starski, twórca "Zapomnianej melodii", "Skarbu", "Zakazanych piosenek", "Przygody na Mariensztacie". "Hallo Szpicbródka", nawiązująca do przedwojennej tradycji filmowej, była ostatnim jego dziełem. Gdy to pisał, miał 75 lat.

Cukierkowe kolory, dekoracje z dykty, sztuczna fontanna di Trevi, kolorowe krótkie sukienki, no i ten bigbit! Rozrywka, komercja, kultura masowa, kicz.

"Milion za Laurę" - Zespół No to co maluje mieszkanie faceta z telewizji (przez pomyłkę, rzecz jasna):



"Mocne uderzenie" (Ludwik Starski rulez!):

Brak komentarzy:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...